Flagi biało czerwone
Krew tak wielu istnień
Brud i kurz wybielone
Na wietrze porankiem mglistym
Samotnie powiewa wśród ludzi
Historia okrywa ją czule
Jak orzeł zwycięstwem swym dumny
Tak flaga pod niebem swym dumnie
Zakrawa o losy tak wielu
Co życie swe za nią oddali
Spokojnie powiewa na wietrze
Na flagę spoglądam w oddali
Stare dzieje co gadają
Że tu u nas byli ludzie
Co za kraj swe życie dali
W pocie czoła, głodzie, trudzie
Kto pamięta opowieści
Naszych dziadków zapomniane
Tyle tablic zdobi mury
Nikt nie czyta ich już wcale
I pomniki niby smutne
Losem tych co nie wiedzieli
Patrzą jak przechodzą ludzie
Sensu życia zapomnieli
Pewien człowiek, bardzo stary
Wiódł historie dla swoich gości
Nikt go wtem nie słuchał wcale
Tyle było w nich mądrości
Stare dzieje, stare rany
Któż to z młodych mógł zrozumieć
On im mówił płacząc cicho
Oni go słuchali z trudem
Była miłość, byla wojna
I cierpienie wielu ludzi
To co dla nich było bajką
To dla niego było cudem
W starym kącie stara cisza
Ktoś wyrzucił na podłogę
Sentymenty nostalgiczne
Układanki kolorowe
I ten dywan w żółte kropki
Co był kiedyś latającym
Kurzem pachnie w głębi szafy
Przestał latać
Osiadł w kącie
Zmyślne bajki drukowane
Kolorowym atramentem
Zapisane w nich marzenia
Zębem czasu wyblaknięte
Jeśli umrę na cóż słowa?
Taka już jest wola Boża
Że skończywszy tutaj drogę
W nowym miejscu kładziesz nogę
I na próżno jęki, płacze
Bóg wybaczył, też wybaczę
Wolni – a zniewoleni
Bękarty Polskości
Walczący ku chwale
Narodu w miłości
Wśród strachu, nagości
Cierpieniem okryci
O wolność walczyli
A wciąż niewolnicy
Nie jest dzisiaj w dobrym takcie
gdy rozmawia się o gustach.
Jeden woli Beethovena,
inny już Mozarta słucha.
Zwolenników Veronese
wśród narodu nie brakuje,
lecz Matejko nie był gorszy
w wielu sercach wciąż maluje.
I religii jest też wiele,
choć to też jest kwestia ludzka.
W dobrym tonie dzisiaj leży,
gdy nie mówi się o gustach.
Znów zapalasz światło
niewielką lampkę na drewnianym stoliku
Miłość inne ma teraz oczy
kroplę nadziei w jaskrawym płomykuInną barwę ma czerwona róża
i kolce co ran nie zadają
miłość przestała być jak uczucia
co się pojawiają i nagle znikają
Czym jest cisza skoro można ją usłyszeć
Czym pustka skoro można ją poczuć
Czym samotność jeśli mówię sam do siebie
Naprawdę nie wiem
Nic już nie wiem
Wszedł na salę człowiek szczery
Piękny uśmiech i maniery
Elokwencja i błysk w oku
Wszyscy goście są już w szokuRozmawiają o poezji
I cytują słynne wiersze
Aż na stole położono
Świnię, jako danie pierwszePorzuciwszy swe rozmowy
Goście wzięli srebrne noże
Jeśli człowiek jest jak zwierzę
Udawanie nie pomoże